niedziela, 23 czerwca 2013

Love Is Lost- Chapter 3

/dzień później, wieczór/
-No nie wiem, Lily- powiedziałam patrząc na strój, który dla mnie wybrała.
Siedzialysmy u niej w pokoju już od dobrej godziny szukając odpowiednich stroi. W końcu rano, zgodnie zdecydowałysmy, że zamiast iść do klubu urządzimy domowke. Ale nie małą, jak gimnazjaliści, tylko prawdziwą imprezę na 100 osób. Nie wiem, skąd Lily tyle ludzi wytrzasnela, ale ona jest zdolna do wszystkiego. Jej rodzice wyjechali na plan filmu do Sydney- oboje byli aktorami-, więc bez obaw nasze party hard mogło się odbyć. Dobrze wiem, że nie wyglądam na imprezowiczkę, ale mając taką przyjaciółkę imprezy były u mnie normą. Rodzice specjalnie się mną nie przejmowali, chyba że mama. Martwilysmy się o siebie wzajemnie.
-Och, Mad, znowu marudzisz- westchnęła Lily wywracajac oczami.
Sama miała na sobie granatową mini, która ledwo sięgała jej do połowy ud i kremową bluzkę bez ramiączek z wielkim dekoltem. Na nogi założyła koturny, a blond włosy spiela w kok. Dla mnie przygotowała coś mniej wyzywającego. Miałam założyć fioletową sukienkę przed kolana i czarne szpilki. Jako, że na co dzień chodziłam w rurkach i luźnych swetrach, nie miałam u siebie w szafie żadnych sukienek. No, może jedną, z jasnej koronki, którą Lily uznała za "zbyt elegancką".
-Dobrze wiesz, jaka jestem- muknelam zakładając jedno ramiączko na ramię.
Makijaż oczywiście był mocny. Jak dla mnie ZBYT mocny. Ale z ta szaloną blondynką nie dało się dyskutować. Miałyśmy jeszcze dwie godziny do początku domówki, ale zostało jeszcze przygotowanie przekąsek. Dom był naprawdę ogromny. Można by go właściwie nazwać willą. Zamiar był taki, aby wszystko odbywało się w salonie, ale znając życie większość ludzi przeniesie się do innych pomieszczeń. Wsypywalysmy do misek chipsy, orzeszki, a ze spiżarni wyjelysmy kilkanaście zgrzewek piwa. Kiedy myślałam, że wszystkie napoje zostały już wyjęte, Lily postawiła na stole 10 butelek wódki.
-Ja pierdole, Lily, znowu nachlasz się w cztery dupy- stwierdziłam zasuwajac rolety.
-Pieprzyć to. Chcę dziś zaliczyć kilku facetów.
Zachichotalysmy. Moja przyjaciółka już od dawna nie była dziewicą, w przeciwieństwie do mnie. Usłyszałysmy pierwszy dzwonek.
-Hakuna matata i idziemy się bawić!- wykrzyknęła Lily zanim otworzyła drzwi.
Salon zapełnił się ludźmi po niecałej godzinie. Wszyscy tańczyli, a większość była już nieźle wstawiona. Ja oczywiście nie wypiłam nawet jednej puszki tego świństwa, nazywanego piwem. Za bardzo kojarzyło mi się to ojcem. Ograniczalam się do soku. Gdzieś w tłumie dojrzałam Lily calujaca się z jakimś chłopakiem, który już prawie pozbawił ja mini. Westchnelam cicho.
-Widzisz, Skarbie. Znowu się spotykamy- usłyszałam tuż przy uchu.
Odwróciłam się w tamtą stronę. Nade mną stał Zayn. "Co on tutaj robi?"- pomyślałam w myślach. Totalnie go zignorowałam, jednak on nie zamierzał odpuścić. Pociągnął mnie za rękę i poprowadził na parkiet. Akurat DJ puścił wolną piosenkę. Zajebie go za to. Mulat położył dłonie na moich biodrach, niebezpieczne blisko pośladków. Przyciągnął mnie do siebie, zmuszając mnie do objęcia go za szyję. Zbliżył usta do mojej szyi i przygryzl ja. Z moich ust wydobył się zduszony jęk. Kurwa, jak on na mnie działa... Przymknelam oczy. Jego ręce schodziły coraz niżej. Już prawie dotknęły moich pośladków, kiedy oprzytomnialam. Zerwałam swoje ręce z jego szyi i uciekłam. Nie wiem jakim cudem się od niego wyrwalam, ale udało mi się. Skierowalam się do kuchni. Na blacie jakiś chłopak pieprzyl moją znajomą, Frankie.
-Wypierdalać!- krzyknęłam na co oderwali się od siebie i wyszli zdenerwowani.
Wskoczylam na blat i powoli wypiłam szklankę wody. Po jaką cholerę zgodziłam się na ta imprezę? A on mnie prześladuje. Jestem zwykłą wolontariuszka, nawet nie atrakcyjną. Mógł wybrać sobie każdą inną. Ale nie, to musiałam być ja. Odstawiłam szklankę i wróciłam do salonu, zajmując swoje stałe miejsce na czarnej pufie. Z tłumu zaraz wyłonił się Zayn. Wyciągnął rękę ze swoim telefonem i powiedział oschle:
-Wpisz swój numer.
-Że co, proszę?!- wybuchłam zdziwiona.
-Nie marudź, Madeleine, tylko wpisz.
-Mad, nie Madeleine- mruknelam nie zastanawiając się nad tym, skąd zna moje imię.
Odebrałam od niego telefon i szybko wystukalam numer. Raz się żyje. Kiedy odebrał urządzenie, rzucił jakby na odchodnym:
-A twoja przyjaciółka beznadziejnie całuje.
Czyżby on całował się z Lily? Ale przecież, ona podobno całuje najlepiej pod słońcem.
~~~~~~~~~~~~~~~~
Obudziłam się skulona na pufie. Pamiętałam, że poprzedniego wieczoru zasnęłam dopiero, kiedy wszyscy już poszli. Lily nie cierpiała, kiedy ktoś śpi u niej w domu bez jej pozwolenia. A jako, że ona była upita, to ja się tym zajęłam. Rozejrzalam się i szczerze zdziwiłam. W salonie nie było żadnych śladów po imprezie i nawet graffiti z napisem "fuck you, bitch" zniknęło bez śladu. Jakby tego było mało, z kuchni wydobywał się zapach smażonych naleśników. Czyżby Lily ogarnęła się w tempie ekspresowym? Wstałam i ignorując ból w plecach ruszyłam wabiona zapachem. Ku mojemu zdziwieniu w kuchni najzwyczajniej w świecie stał Zayn i przygotowywał dla nas śniadanio- obiad.
-Lily mnie wpuściła, więc pozwoliłem sobie posprzątać i zrobić coś do jedzenia. Bez obaw, Madeleine, nie mam zamiaru Cię zgwałcić- powiedział kiedy mnie zobaczył.
-Gdzie Lily?- spytałam  ignorując jego przemowę.
-Doprowadza się do porządku. Swoją drogą, tobie też by się to przydało. 
Zarumieniłam się prawie niezauważalnie. Swoją drogą czegoś tu nie rozumiałam. Jeszcze wczoraj chciał mnie uwieść i najpewniej się ze mną przespać, a teraz robi mi śniadanie. No ja pierdziele...
~~~~~~~~~~~~~~~~~
To już trzeci rozdział... Jak szybko minęło. c; jestem z niego zadowolona, aczkolwiek wiem, ze jest krótki. Czwarty rozdział już zaczęłam, więc pewnie będzie jakoś w następnym tygodniu...
Pola xoxo

3 komentarze:

  1. Ahh, jest nareszcie.! Najlepszy rozdzial, czekam na 4 i szybciej prosze.! ; 33

    Julka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział!
    Zostałaś nominowana do Liebster Awards szczegóły na naszym blogu.!
    http://two-friends-who-joined-the-internet.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń